Ja Niewolnik | Solomon Northup - Zniewolony

     Poniższy wpis jest dowodem na to, że warto mieć przyjaciół, kolegów i koleżanki. Warto cieszyć się z nimi upływającym czasem i świętować urodziny. Warto, nawet jeżeli robi się to dwa miesiące przed czasem.


Mój prezent to książka standardowego formatu o gładkiej, białej okładce przedstawiającej czarnoskórego, biegnącego mężczyznę w ubiorze z XIX wieku. W miejscu w którym zazwyczaj znajduje się imię autora wydawnictwo umieściło napis: Film w kinach. Nazwisko autora znajduje się powyżej tytułu książki którym jest: Zniewolony. Pod nim znajduje się oryginalna wersja czyli 12 years a slave. No i oczywiście podkreślony napis: Prawdziwa historia. Na rozkładówce widnieją pochlebne opinie krytyków filmowych, informacje o nagrodach jakie ten film zdobył oraz obsada. Filmu nie oglądałem i z własnej woli na pewno nie obejrzę. Drażni mnie tak nachalna reklama. Człowiek który projektował okładkę, albo zalicza się do grona gardzącego słowem pisanym albo działał pod presją hmmm pracodawcy czy sponsorów. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie mając Iphona, tableta i pochłaniacza nad kuchenką z dotykowym ekranem powoli skazuję siebie na opinię staroświeckiego. Wiem, że jestem niemodny i teraz książki pisze się by kręcić seriale i filmy (Gra o Tron, Harry Potter), ale nie potrzebuję aż takiej zachęty. W mojej opinii adnotacja na końcu była by wystarczająca. Jak to mówią: Nie oceniaj książki po okładce. I mają rację.
     Książka to opowieść spisana przez głównego bohatera wydarzeń. Nazywał się Solomon Northup i był wolnym, czarnoskórym obywatelem Nowego Jorku. Miał pecha i wpadł w sidła łowców niewolników. Jako niewolnik spędził dwanaście długich lat nim wrócił do rodziny. Przez cały ten czas nie wyjawił swojego prawdziwego nazwiska. Egzystował, tak jak inni czarnoskórzy mieszkańcy ziem pomimo tego, że w odróżnieniu od nich był człowiekiem wykształconym i obytym. Żył w ciągłym strachu, poznał ból bicza i nie wstydził się ująć tego wszystkiego w swojej opowieści.  
     Każda wielka cywilizacja, każde mocarstwo powstało na ramionach milionów niewolników. Bez znaczenia, czy są to czasy antyczne czy współczesne. To, że nie usługuje nam murzyn nie znaczy, że nie jemy owoców tego procederu. Każda koszulka z chin, każdy Iphone kosztował życie i zdrowie robotników chińskich fabryk. Wydaje nam się, że jesteśmy lepsi bo nie chłoszczemy ich batami. Robią to inni. Wiem, że pojawią się głosy, że Chiny to kraj rozwijający się, o gospodarce napędzanej pracą a Europa umiera przez zasiłki socjalne. Wielu ludzi wierzy w te brednie, a żaden z nich nie zgodziłby się pracować za stawkę jaką dostają tamci ludzie.
     Czytając jego wspomnienia zdałem sobie sprawę, że jest to pierwsza książka napisana przez czarnoskórego człowieka którą czytam. Wielu ludzi uważa mnie za rasistę, bo śmieję się żartów o innych narodach. Śmieję się też z tych o polaczkach, czy to oznacza, że pluję we własną tożsamość narodową? Nie sądzę. Prawdziwy rasizm to przekonanie, że czarnych, żółtych i każdego odbiegającego wyglądem należy traktować w specjalny sposób. Nie wstydzę się tego, że długo do tego dojrzewałem, ale dziś wiem, że ludzie bez względu na kolor skóry chcą żyć tak jak inni.  
   Po przeczytaniu tej książki kawały o murzynach zbierających bawełnę przestały mnie śmieszyć. Nie dlatego, że nagle postanowiłem objąć jedną rasę specjalnym traktowaniem a dlatego, że książka Solomona Northupa pozwoliła mi dostrzec ten problem.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

C. Wright Mills "Wyobraźnia socjologiczna" Obietnica

Łomża to Podlasie czy Mazowsze?

BASS DIY, czyli gitara basowa własnej roboty #1