Nikt nie powie Ci na pewno, że próbować warto | Sam na sam

   W polskim kinie ciężko znaleźć tak charakterystycznego aktora jak Piotr Fronczewski, choć mojemu pokoleniu jest znany tylko jako ojciec z „Rodziny Zastępczej”. Smutny to fakt, ale tym wpisem chciałbym to zmienić.

http://img.interia.pl/rozrywka/nimg/z/6/Piotr_Fronczewski_5294126.jpg

   Moja droga do filmu „Sam na Sam” z 1977 roku zaczęła się od Włodzimierza Wysockiego, o którym jeszcze nie raz tu przeczytacie. Jedną z pieśni, wykonywał Pan Piotr. Była to pierwsza pieść Wołodii „Tatuaż”, a wykonanie wcale nie urągało oryginałowi. W ten sposób trafiłem na Franka Kimono i fragment filmu o którym mowa. Niestety ten fragment został już usunięty z YouTube, ale za to ocalał jego tekst. Po takiej rekomendacji nie mogłem przejść obojętnie.

Dokąd się spieszysz, już zaczęta gra,

każdy nad głową swoje niebo ma.

Nikt nie powie Ci na pewno, że próbować warto.

Gra się toczy zawsze w ciemno,
karty trzymasz sam.

Dowiesz się nieraz, co to znaczy ból,
czy jesteś sobą czy grasz jedną z ról.

Nikt nie powie Ci na pewno, że próbować warto.

Milion kroków z solą w oku,
będzie ceną Twą.


   Film rozpoczyna się od filozoficznej dysputy o stosowności egoizmu, wartość rzeczy namacalnych a raczej widocznych i innych banialuków które rysują tematykę filmu. Następnie dowiadujemy, że liczy się tylko wygląd. W moich notatkach Witek, główny bohater figuruje jako: Chamski ostry, niebezpiecznie profesjonalny, pewny siebie, szarmancki, uroczy, nieodpowiedzialny i cyniczny. W pijackim amoku traci wzrok. Za to Anna jest: Młoda, lecz nie naiwna. Śmiało stąpa po ziemi i walczy z przeciwnościami losu najlepiej jak potrafi. Reprezentuje generację młodych warszawiaków z kilkumiesięcznym stażem życia w stolicy. Karierowiczka to zbyt dużo powiedziane, ale prosta dziewczyna ze wsi to też nie jest. Łatwo ulega Witoldowi, który zaimponował jej nie czym innym jak pieniędzmi, pozycją i oczywiście rzewną balladą na gitarze. Łączy ich romans, jak często bywa taka relacja kończy się ciążą. Aborcja spotyka się z ogólnym przyzwoleniem, dziecko nazywa się sytuacją. Cały czar pryska gdy trzeba porozmawiać otwarcie o problemach. Jak gdyby tego było mało Witold traci wzrok. I tu kończy się sztampowa historia która kończy się tą samą piosenką którą się rozpoczyna.

   A więc co znajdziemy w tym filmie? Na pewno są to inteligentne dialogi, majstersztyk języka. Jednocześnie głębokie i naturalne kwestie. Przekrój dawnych czasów; adapter, jazz i prywatka w ciasnej sypialni. Nie należy jednak zapominać o tym, że jest to dramat i to co wysuwa się na pierwszą linię to emocje. Tak więc, film zainteresuje nielicznych, ale to właśnie nim dedykuję ten wpis.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

C. Wright Mills "Wyobraźnia socjologiczna" Obietnica

Łomża to Podlasie czy Mazowsze?

BASS DIY, czyli gitara basowa własnej roboty #1