"Mieć i nie mieć" - Ernest Hemingway

Największą wadą elektronicznych czytników jest to, że nie zawsze wiadomo czy książka którą czytamy jest dobrze sformatowana. O ile w tradycyjnej książce łatwo jest dostrzec wyrwaną stronę czy zamazaną treść to uszkodzony plik na pamięci urządzenia pozostaje domysłem. Skąd u mnie te przemyślenia? Powieść Ernesta Hemingwaya, która jest tematem tego wpisu wydaje się być takim uszkodzonym plikiem. 


"Mieć i nie mieć" to definitywnie jedna z tych książek dla której warto minąć przystanek na którym mieliśmy wysiąść i spóźnić się do pracy. Z pozoru chaotycznie napisana, skrywa w sobie pewien racjonalny porządek świata.

Historia Harrego Morgana, który jest głównym bohaterem powieści  przeplata się z przeintelektualizowanym światem pisarzy i profesorów. Autor nie pozostawia wątpliwości do którego z tych światów jest mu bliżej, a na który zerka pogardliwie. Znów okazuje się, że w obliczu kryzysu to biedni potrafią się dostosować i zjednoczyć, a bogaci... Pozostaną bogaci, co wd. logiki autora równa się zepsuciu. Harry to typowy facet który chce "normalnie" pracować i żyć na poziomie. Nie ma wielkich ambicji, ceni sobie prostotę swojego życia. Jak na typowego bohatera powieści Hemingwaya, Morgan przyjmuje karty jakimi obdarzył go los ze stoickim spokojem i gra nimi jak najlepiej potrafi. Te niestety są słabe... Główny bohater ginie na łodzi i uprzednio zabijając trzech Kubańczyków którzy wcześniej obrabowali bank. Nikt nie wie, czy Harry był jednym ze złodziei, czy przypadkową ofiarą. Nasuwa się refleksja; Kto decyduje, o tym kim jest bohaterem? Czy jest czyn człowieka, czy narracja społeczeństwa, a może władzy? Co czyni bohatera? Moralność? Wartości? A co z wartościami które nie są uniwersalne, bądź poddane są narracji politycznej? Czy wierność własnym zasadom to już bohaterstwo? Chciałbym wiedzieć.

Konfrontacja krótkiego intensywnego życia Harrego Morgana i nudnej intelektualnej elity wypada nad wyraz autentycznie. To co odrzucało innych pisarzy wydaje się podniecać Hemingwaya. Treść jego książek które do tej pory czytałem zdaje się stawiać jasny przekaz: Facet, to musi być facet... Tylko co złego jest w byciu intelektualistą? Mógłbym odpowiedzieć, że nic, ale zacytuję klasyka ze zdaniem którego się utożsamiam:
Czy panowie muszą tak napierdalać od bladego świtu?! Że nie podbijam karty na zakładzie o siódmej rano, to już w waszym robolskim mniemaniu muszę być nierobem?! Już możecie inteligentowi jebać po uszach od brzasku! Żeby se czasem kałamarz nie pospał godzinkę dłużej kapkę od was, skoro zasnął dopiero nad ranem! I żeby się kompletnie spalił w blokach już na starcie! Grunt, że, kurwa, inteligent załatwiony na dzień cały! Wrócicie napierdalać jak siądę do pracy!
"Mieć i nie mieć" to kolejna powieść Hemingwaya którą warto przeczytać. Zostawia mnie z masą pytań i przemyśleń, ale co najważniejsze poddaje wątpliwości to do czego dążę. Polecam.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

C. Wright Mills "Wyobraźnia socjologiczna" Obietnica

Łomża to Podlasie czy Mazowsze?

BASS DIY, czyli gitara basowa własnej roboty #1