Czy Jan Himilsbach "Wielkim poetą był" | Łzy sołtysa - Jan Himilsbach

Lubimy skrajności. Z jednej strony jak mantrę powtarzamy, że dobry pisarz musi mieć warsztat, zaplecze teoretyczne oraz wiedzę z klasyki literatury i kompozycji. Słowem - bez kierunkowego kształcenia nie podchodź, nie próbuj, nie zakładaj, że napiszesz coś wartościowego. Z drugiej strony to, chodnikowa literatura cieszy się wzięciem. Popularność nie jest wykładnią jakości, ale... Nie każda chodnikowa literatura jest zła. Sergiusz Piasecki, Marek Hłasko czy nawet Charles Bukowski tą tezę obalają. Jednakże, Jan Himilsbach się do tych pisarzy nie zalicza.

Opowiadania Jana Jan Himilsbach są krótkie, chaotycznie i brakuje im poloru. Może właśnie dlatego tak dobrze się je czyta? Po Tessie Darnbanville mam na długi czas dosyć rozterek moralnych, Grona Gniewu na egzystencjalnego klina też nie pomogła. Żałuję, że wtedy w moje ręce nie wpadły Łzy Sołtysa. To idealna lektura tramwajowa. Krótkie formy pełne życia i humoru. Czyta się to dobrze do momentu w którym uświadamiamy sobie, że czyjeś życie mogło być takie samo. Pełne brudu, lepiące się od bylejakości i śmierdzące fajkami. Z drugiej jednak strony, czy nasza rzeczywistość jest lepsza? Ile z nas siedzi na śmieciówkach? Ilu poświęcało się na studiach, brnąc przez absurdalny system by skończyć na kasie w markecie?

https://pl.wikipedia.org/wiki/Jan_Himilsbach

Jeśli dobrze się zastanowić, to Himilsbach opisuje dzieje ówczesnego dresiarstwa, marginesu. Ludzi bez ambicji i woli zmiany. To świat innych wartości, a przecież bohaterami byli ludzie których mijamy na ulicy. Jestem daleki od oceniania tamtych postaci to, zupełnie inne lata, inne okoliczności, jednak nie chciałbym obracać się w takim gronie. Gawiedź lubi egzotykę i za taką uważa Himilsbacha, jego pijackie przeżycia to już kanon. Czy chwytające powiedzonka to tyle ile potrzebuje czytelnik? Dla mnie to jednak za mało. Większość moich ulubionych pisarzy nie było nimi z zawodu, to ludzie którzy wpierw mieli coś do powiedzenia, coś przeżyli, a dopiero na szarym końcu zdecydowali się to spisać. Do tego grona nie zaliczę jednak Himilsbacha.

Na koniec Anegdota Andrzeja Grabowskiego jak to Jan Himilsbach wyprasza inteligencje z lokalu.

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

C. Wright Mills "Wyobraźnia socjologiczna" Obietnica

Łomża to Podlasie czy Mazowsze?

BASS DIY, czyli gitara basowa własnej roboty #1