Ernest Hemingway - Komu bije dzwon?


   Hasło "For Whom the Bell Tolls" znane jest większości populacji z piosenką Metalliki z kultowego albumu Ride the lightning. Niewielu wie, że wzięło się one z książką którą inspirował się Pan Hetfield. Również polski Kult posiada utwór pod tym tytułem. Muzyka gitarowa zawsze była symbolem wolności, buntu i niezależności, tak więc postać Ernesta Hemingwaya pasuje świetnie do tego schematu. Co to za powieść o której śpiewa Kazik i Metallica? Czy warto ją przeczytać? 


   Przed przeczytaniem książki nigdy nie czytam opinii na jej temat. Nie chcę sugerować się obcymi poglądami i spostrzeżeniami. Dlatego też „Komu bije dzwon” zaskoczyła mnie, jako Polaka niespotykanym obiektywizmem. Przewracając strony doszedłem do wniosku, że na wojnie nie ma dobrych i złych, winnych i niewinnych, moralnych i zgniłych. Te postawy zacierają się bardzo szybko. Po obydwu stronach frontu są zwyczajni ludzie, bez zaplecza ideologicznego i uniwersalnej recepty na świat. Są też rządni krwi mordercy i wariaci. Polska „historia” i literatura niestety tego nie potrafi, w większości nie jest w stanie pokazać w racjonalny i interesujący sposób konfliktów. Wszystko sprowadza się do prostych podziałów na dobre i złe. Więc albo mamy: Patos, chorągwie,  herosów i bezwzględną gloryfikację jedynego słusznego narodu albo sami (jako naród) gnoimy i umęczamy siebie jak asceci.
Kim jesteś? Cyganem. A kim jesteś w czasie wojny? Też Cyganem. W skrócie tak wyglądała rozmowa Roberta Jordana i Cygana podczas ich pierwszego spotkania. A więc czy wojna zmienia ludzi? Owszem. Pablo wszak z stajennego stał się bezwzględnym dowódcą, katem i strategiem. A Cygan? Cyganie nie mają własnego państwa, tak więc znalazł się na froncie w przypadkowy sposób. Podczas pełnienia warty gania króliki, nie zależy mu na zwycięstwie bo nawet jeżeli wygrają dla społeczeństwa pozostanie cyganem.


   Wątek miłosny jest prosty i ma jedną przesłankę: Korzystaj z okazji, trzydniowa miłość jest lepsza niż trzydziestoletni nudny związek. Żadne tam Carpe Diem czy inne podniosłe hasła w nieznanym języku. Maria była córką burmistrza tak więc posiadała burżuazyjne pochodzenie. Robert Jordan to Ingles, czyli Amerykanin szlifujący hiszpański na wojnie. Obydwoje są obcy klasowo rewolucji. Są przydatni na wojnie, ale jeżeli ich strona wygra nie czeka ich dobre życie. Nie przeszkadza im to jednak fantazjować o lepszy życiu, przyszłości w hotelu w Madrycie i błogim lenistwie. Maria została zgwałcona, także nie była dziewicą. Mimo to Robert Jordan był pierwszym mężczyzną z którym się całowała i tak naprawdę to on był jej pierwszym. Żyjemy na dziwnym świecie; największa specjalistka w felliato pozostanie dziewicą póki ktoś „nie zerwie jej gwintu”. Jest to oczywiste bo człowiek jako istota ma bardzo dobrze rozwiniętą część mózgu odpowiedzialną za szukanie wymówek. Na potwierdzenie tej tezy przytoczę pewną anegdotę: Jedna z byłych żon Ernesta Hemnigwaya będąc w Polsce powiedziała ,że język dzieł jej eks-męża wcale nie jest taki prymitywny i surowy celowo. Hemingway używa takiego języka bo posługuje się tylko 200 słowami.
   Wydaje mi się, że główne pytanie jakie nasuwa się podczas czytania "Komu bije dzwon" to: Czy warto podejmować ryzyko? Robert Jordan wraz z oddziałem podjął i o tym jest ta powieść. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Łomża to Podlasie czy Mazowsze?

C. Wright Mills "Wyobraźnia socjologiczna" Obietnica

BASS DIY, czyli gitara basowa własnej roboty #1