Współczesne filmy są? | Zaklęte rewiry

   "Polskie filmy są ch****e". Taką opinię usłyszałem ostatnio od kolegi którego kanonem piękna jest seria "American Pie". Niech wpis ten będzie osobistą refleksją oraz repliką skierowaną ku przeciętnemu polskiemu widzowi, którym ja także jestem.
   Kilka dni temu na Joemonsterze pojawił się fragment filmu "Zaklęte rewiry" z Markiem Kondradem. Z urywku dowiadujemy się tylko tyle, że ów aktor też kiedyś był młody i nie zawsze był Adasiem Miauczyńskim. Podobnie sytuacja ma się z Jerzym Stuhrem, który w oczach polskiego widza pozostanie "Rybą z Kilera" i ojcem Macieja Stuhra. Polacy mają straszną tendencje do przypisywania aktorom cech granych przez nich postaci. Zresztą, pisałem o tym przy okazji wpisu o Andrzeju Grabowskim. Unikam współczesnego kina z kilku powodów:
  Denne jak brazylijskie filmy muszą mnie czegoś nauczyć na siłę, nawet gdy szukam taniej rozrywki. Filmy jak wspomniane wcześniej "Wodzirej" czy "Zaklęte rewiry" uczą, że nie zawsze warto gonić za pieniądzem, że w życiu są ważniejsze rzeczy i należy dbać o innych. Obecnie, zwłaszcza w przypadku komedii romantycznych przedstawia się życie wyalienowanych, metroseksualnych w granicy dobrego smaku freelancerów lub też badass'ów skrywających w sobie bogate wnętrze przykryte trudnym dzieciństwem w murzyńskim getcie. Nazwijcie mnie kim chcecie, ale nie lubię oglądać filmów o ludziach z korporacji którzy odnoszą spektakularne sukcesy w dwa tygodnie. Wciskane na siły elementy american lifestyle, american dream to już naprawdę porażka. W jaki sposób, ja statystyczny polak mam utożsamiać się z bohaterem który pracuje w wielkiej korporacji? Ilu z was będzie wykonywało taką pracę w przyszłości pijąc kawę ze Starbucksa z dwudziestego piętra okazałego wieżowca? Wolę oglądać już film klasy B o typowych Mietkach, już nawet scenariusz Kiepskich jest bardziej prawdopodobny.Może to powód czemu stare filmy są tak chętnie oglądane?
  Obecnie film nie może się dobrze skończyć. W końcowej scenie musi zginąć główny bohater, jego najlepszy przyjaciel, a każde traumatyczne wydarzenie streszczone do pięciu minut ma przekonać widza o "nieodzownym patosie i kruchości tegoż padołu łez". Nawet w "Niezniszczalnych" (bodajże w drugiej części) musiał zginąć młody idealista by móc go pomścić. Czy producenci naprawdę sądzą, że widz chce oglądać dramat w wykonaniu drewnianych aktorów kina akcji lat osiemdziesiątych? Żeby się opłaciło trzeba wymieszać wątki typowe dla wszystkich gatunków: dramato-komedio-akcjo film fabularny sprzedaje się przecież najlepiej.
  Ostatni i najważniejszy akapit. Nie lubię przeciętnego polskiego widza. Choćby rżał półtorej godziny jak koń będzie upierał się, że polskie kino to dno porównując je do amerykańskich produkcji. Transformersów nie nakręcimy, wybaczcie taki mamy klimat budżet. Kręcimy za to sporo filmów adresowanych dla szkół: O Papieżu (zgadnijcie którym), o Wałęsie, o księdzu Popiełuszce, o Papieżu bo tego nigdy za wiele. Szkoły na to idą, żeby to były chociaż darmowe filmy, finansowane z budżetu, to nie. Po co ryzykować, jak wiadomo co się sprzeda? Będąc małym, typowym Sebą z gimbazy też chodziłem z klasą na te obrzydliwe produkcje. Ciekawe, czy ewoluując do stadia Janusza też (jako pracownika korpo) też będą mnie wysyłali na te gnioty? Żeby było jasne, filmy o wielkich postaciach trzeba kręcić, ale niech to będą obrazy o ludziach a nie sztucznych pomnikach którzy raz na dwie godziny nudnego jak flaki filmu podniosą głos. Są też świetne filmy, kilka z nich opisałem nawet na tym blogu. Jak wszędzie. Polskie kino nie jest wyjątkowe, stosunek słabych do dobrych filmów jest... Przeciętny. I to na tyle. Na osłodę macie link do wspomnianego wcześniej filmu "Zaklęte rewiry". Za darmo, legalnie no i na YT.


 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

C. Wright Mills "Wyobraźnia socjologiczna" Obietnica

Łomża to Podlasie czy Mazowsze?

BASS DIY, czyli gitara basowa własnej roboty #1