Na Zachodzie bez zmian - Erich Maria Remarque

Na zachodzie bez zmian to książka jakich wiele. Młody człowiek trafia na wojnę, przestaje być sobą i staje się maszyną wojenną. Trybikiem, lalką na sznurkach wielkiej polityki. Fabuła przenosi czytelnika do czasów pierwszej wojny światowej, która miała być "tą ostatnią",a jak się stało wszyscy wiedzą. Uniwersalny przekaz powieści uwidacznia się w niechlujnym traktowaniu czasu i przestrzeni. Miejscem akcji nie są wielkie bitwy i zapierające w dech lokacje, wydarzenia rozgrywają się w okopach, lejach po pociskach, pod zwłokami innych żołnierzy czy wśród masowych mogił. Ukazanie wojny z pozycji jednostki potęguje doznania czytelnika czyniąc przedstawione wydarzenia realnymi. Książka przywodzi mi na myśl historię Bułata Okudżawy w "Jeszcze pożyjesz.." Dostrzegam tu wyraźnie podobieństwa bohaterów. Młodzi, bez ideologicznego usposobienia, wykonują polecenia przełożonych i unikają śmierci. Cechuje ich ten sam brak zrozumienia i poczucie braku celu działań. Może ludzie są do siebie podobni i nie każdy w okopie to chwalebny bohater czy zbrodniarz? Może po każdej stronie okopu siedzą jednostki będący tylko trybikami? Jak pokazuje historia Rozejmu bożonarodzeniowego, mogę mieć rację. Warto o tym pamiętać szczególnie dziś. Bo pomimo braku wojen dalej mamy tendencje do oceniania grup społecznych po zachowaniu jednostek.
Z uśmiechem czytam doniesienia o przywróceniu obowiązkowej służby wojskowej. Jak to absurdalnie brzmi. Ktoś mnie porwie, ogoli głowę, będzie traktował jak ścierwo przez rok czy dwa bo taki jest kaprys polityków. A reszta społeczeństwa będzie uważała, że tak należy. Feministki będą siedziały cicho, bo parafrazując klasyka "feminizm kończy się tam, gdzie trzeba przymusowo iść w kamasze".... Inne grupy i środowiska również nie będą widziały problemu. Nie popełniłem przestępstwa by pozbawiać mnie wolności. Przed każdym powołanym znów będzie wybór: Ucieczka i ostracyzm społeczny lub pozbawienie wolności.

To przerażające, jednak trochę zazdroszczę głównemu bohaterowi. Jego sytuacja jest prosta. Reguły tej bezlitosnej gry są jasne: Przeżyć. Wie, że może liczyć na kolegów, wie dokąd to prowadzi i nie musi się martwić przyziemnymi kwestiami. Realia dzisiejszego świata pokazują, że dziś jest inaczej. Już nic nie jest czarne i białe, a rzeczywistość ma tylko jeden kolor - szary.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

C. Wright Mills "Wyobraźnia socjologiczna" Obietnica

Łomża to Podlasie czy Mazowsze?

BASS DIY, czyli gitara basowa własnej roboty #1