Vademecum życia rodzinnego i towarzyskiego - Jerzy Wittlin

Każdy system społeczny wykształcił jakąś formę relacji opartych na pokrewieństwie, a więc rodzinę. Podobnie jak każda znana antropologii społeczność podzieliła swój czas na dwa okresy: Pracy i świętowania. Tak już jest, że każdy człowiek ma wręcz naturalną potrzebę bliskości i stabilności, którą zapewnia rodzina, ale także biesiady i świętowania. To chyba dla wszystkich oczywiste, o czym więc tu rozprawiać? Otóż, nieprzypadkowo wszystkie systemy totalitarne zaczynają od ograniczania władzy rodzicielskiej i zastępowania jej ideologią. Najgłośniejszym przykładem jest oczywiście Pawka Morozow, ale i dziś, w ponowoczesnym świecie rodzina jest obiektem ataku różnych środowisk.

Najbardziej zaskakująca w akademickim toku kształcenia była dla mnie dychotomia pomiędzy sposobem wykładania Socjologii rodziny na PWSIiP, a APSem. Na PWSIiP wykładowcy dużo poświęcali historii rodziny, jej typach, modelach, wreszcie o tym jakie przesłanki trzeba spełnić, by określoną grupę ludzi określić mianem rodziny. Uświadomiono mi, że występujące anomalie nie są powodem do tego, by zmieniać definicje. Na APSie z kolei przedstawiono mi pogląd, w myśl którego rodziną jest w zasadzie wszystko, a jeśli nie jest to można zrobić nowy typ rodziny i każda grupa ludzi (lub jednostka) staje się rodziną. No chyba, że jesteś nietolerancyjny... Relatywizm pełną parą. Oznacza to, że w środowisku akademickim nie ma konsensusu co do kwestii tak elementarnych, jak definicja rodziny. Bezsprzecznym pozostaje fakt, że w samej jednak rodzinie zaszły daleko idące zmiany. I pomimo, że jako "ghost writer" wiele razy nadużywałem zwrotu "dynamiczne zmiany na niespotykaną dotąd skalę", muszę użyć tego wyświechtanego sformowania raz jeszcze.

„Vademecum Dla tych którym się nie śpieszy” było drugą książką, którą opisałem na tym blogu. Dziś, po siedmiu latach wracam z pozycją poświęconą rodzinie i towarzystwu. Jerzy Wittlin, napisał ujmującą książkę pozwalającą spojrzeć z perspektywy osoby trzeciej, na meandry relacji międzyludzkich. Osoby czytające książkę 45 lat temu, w chwili jej wydania być może zdały sobie sprawę jak trywialnie wyglądaj ich spory, dziś jednak jest to kompletnie bez znaczenia. Treść książki odnosi się do zupełnie innych realiów, które są kompletnie obce mojemu pokoleniu, a nawet pokoleniu moich rodziców. I nie chodzi tylko o czas, status materialny i pozycję w strukturze społecznej. Książka przedstawia, w typowy dla siebie prześmiewczy, a momentami nienachalnie ironiczny sposób prozę życia socrealistycznej klasy średniej, wtedy zwanych inteligencją. Nijak ma się to do życia, które wiodę obecnie. Nie zmienia to faktu, że książkę warto przeczytać, może nie na raz, ale np jedno hasło dziennie zamiast fejsa po przebudzeniu.

Od wydania książki minęło 45 lat, a ja tęsknię do czasów, w których nigdy nie żyłem! Wszak, trawa po drugiej stronie jest zawsze bardziej zielona... Mój ulubiony rozdział, jak zdobyć nałóg? Uprzedzam jednak. Mi się nie udało. Lekturę - polecam, mam jednak nadzieję, że więcej ciekawego znajdę w "Vademecum Erotomana" może w tej materii się niewiele zmieniło.



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

C. Wright Mills "Wyobraźnia socjologiczna" Obietnica

Łomża to Podlasie czy Mazowsze?

BASS DIY, czyli gitara basowa własnej roboty #1