Chinaski w świecie filmu. Hollywood - Charles Bukowski

Jestem monotematyczny. Podobnie zresztą jak Bukowski, który znów rozczulił mnie swoją powieścią. 

Bukowski w "Hollywood" przemawia do mnie jako dojrzały literat, człowiek sukcesu. Dobrze czuje się wśród ludzi, którzy się z nim liczą bo jego nazwisko stało się marką. O ile wcześniej jego "sukces" ograniczał się do ilości wypitego alkoholu, stosunków kobiet czy barowych bójek, to w "Hollywood" jest już znanym pisarzem, a na podstawie życiorysu którego kręcą film. 

Ekranizacja jest dla większości pisarzy miarą sukcesu. Cichym pragnieniem , którego spełnienie nakieruje ich kariery na zupełnie nowe tory. Bo kto dziś pamięta, że wyznaczniki zepsucia takie jak "50 twarzy Greya" czy "365 dni" to książka? Ile egzemplarzy "Harrego Pottera" czy "Gry o Tron" sprzedałoby się gdyby nie ekranizacje? W końcu, kto słyszałby o Tolkienie gdyby nie licząca sobie 20 lat trylogia? 65 letni Bukowski nie "odcina kuponów", nie cieszy się tym, że wreszcie nadeszła jego chwila sławy. Akceptuje to. Jego przygody nie są tak barwne jak w "Z szynką raz!" czy "Kobietach" wciąż jednak towarzyszy mu humor i dystans do świata. Hank zrobił się niemiłosiernie sentymentalny, z niezacietrzewieniem wspominając postaci i wydarzenia ze swojego życia. 

Cytując Edwarda Dwurnika "Istniejemy, albo chuj po nas". Jeśli istnieje wspólne dla malarzy i literatów niebo to Bukowski spotykając Dwurnika mógłby po kres wieczności mówić o sensie tej krótkiej ale jakże trafnej wypowiedzi.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

C. Wright Mills "Wyobraźnia socjologiczna" Obietnica

Łomża to Podlasie czy Mazowsze?

BASS DIY, czyli gitara basowa własnej roboty #1