Inteligentny szuka żony | Czy jest tu panna na wydaniu?
Bez obaw, ten wpis to nie ogłoszenie
matrymonialne, nie dotyczy on także mnie. Bo ja ani inteligentny nie
jestem, ani tym bardziej nie szukam żony. Wpis dotyczył będzie
polskiego filmu „Czy jest tu panna na wydaniu?” z 1976 roku.
Należą się wam krótkie słowa
wyjaśnienia. W wiadomościach które dostaję pojawiają się
sugestie dotyczące przedmiotu notki. Od początku istnienia bloga
postanowiłem opisywać rzeczy ciekawe, niespotykane, dobrane w
czysto subiektywny sposób. Tak więc, nie liczcie na recenzję
Zmierzchu, czy innych wytworów obecnej „sztuki”.
https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgA2RVRPXBo5ox9rHuIib4tuPklabt1bWEvO1iwgLxFasMFmN_UEQQyAzWl4BoqC82AJEMbLRusvrnLQot3kHGrFiuYNK-QGJ8DbiLV-ziLKi4otKIOsp_jUqNbAFq5vCMiC2Lu-e_C6P4/s1600/czyjestupannanadywdaniu04.jpg
Już pierwsze sceny filmu upewniają
mnie w przekonaniu, że mamy do czynienia z mówiąc potocznie
„totalnym kosmosem”. Kino to posiada swój klimat, swój urok
niestety nie jest przeznaczony dla wszystkich. Film przenosi nas nie
tylko w poprzednią epokę, ale i w zupełnie inne relacje społeczne.
Wszystko jest tutaj inne, niż obraz znany nam z współczesnych
filmów. Nie przypomina również tego co oferują bardziej popularne
filmy z tamtego okresu czasu. To czego jesteśmy świadkami jest tak
realne i prawdziwe, że wydaje się niemożliwe. Zdaję sobie sprawę
z tego słowotoku który czynię, ale nie umiem opisać w prostych słowach
tego co oglądam. Moje pokolenie, czyli ludzie nie pamiętający roku
1976 mogą nie zrozumieć tego filmu. Dla naszych rodziców jest to
słaba komedia, a dla nas archiwum. Nie wierzycie? Spytajcie rodziców o
„Córkę grabarza”. Czyli utwór wykonywany w filmie. Sceny
kręcone są w prywatnych mieszkaniach, nie w studiach filmowych.
Część aktorów to nowatorzy oraz ludzie z tzw. ulicy. Również
mieszkańcy brali udział w pisaniu scenariusza i dialogach. Efektem
tego jest brak charakteryzacji. Czerwone policzki kobiet rzucają się
w oczy ale nie rażą. Fryzury również są tu typowe włącznie z
grzywką czesaną na oczy i trwałymi kobiet. Istny wehikuł czasu.
Wiele kwestii było improwizowanych aby wyglądały naturalnie.
Kwestie pełne są popularnych wtedy powiedzeń oraz wartkiego
języka.
Nonsens, abstrakcja, krzywe zwierciadło
to pierwsze skojarzenia na temat fabuły. Głównym bohaterem filmu
jest Stasio. Młody facet którego określiłem mianem
inteligentnego. Pochodzi on z małej wsi, właśnie wyszedł z wojska
i wraz z ojcem chrzestnym przemierza różne lokacje w poszukiwaniu
'wybranki serca”. Cudzysłów nie jest tutaj przypadkowy ponieważ
te poszukiwania nie mają nic wspólnego z miłością, czy szeroko
pojętą sferą uczuciową. Kobiety potrzebuje bowiem do uprawy roli,
której sam nie jest w stanie obejść. Wszystko było by dobrze
gdyby nie to że Staś nie pasuje do obrazu młodego rolnika.
Wyróżnia się na tle innych bohaterów. Jest inteligent i oczytany.
Brakuje mu trochę pewności siebie i przebojowości. Nie jest po
prostu typem skurwielem za którym biegają dziewczyny. Mógłby
wyjechać do miasta i tam zacząć pracę, ale jak twierdzi kobiety w
mieście są sztuczne. Problem dotyka migracji młodych ludzi do
miasta. Stanisław ten trend łamie. Nie jest typem nieudacznika, nie
jest też marzycielem. Jego wuj to facet który go uzupełnia, jest
przebojowy i wygadany lecz braknie mu obycia. Kobiety które
spotykają na swej drodze są różne, zazwyczaj to dziewczyny które
uciekły ze wsi i uważają mieszkanie tam jest czymś gorszym. Nie
ma tu wojny na linii miasto-wieś, raczej podział ideałów i
priorytetów. To jest problem tego filmu i bohaterowie na początku
mówią o tym otwarcie.
Filmweb jako jeden z czołowych
portali o kinematografii milczy na temat tego filmu. Jest owszem
krótka notka, ale to za mało by mówić o recenzji. Ja również
tego się nie podejmę. Mogę jedynie zachęcić do obejrzenia tego
filmu. Według mnie warto. Chciałbym żeby nakręcono taki film
jeszcze raz, tylko w obecnych czasach. Niech będą raperzy, osiedla
strzeżone, amerykanizacja społeczeństwa i wszystkie elementy
naszej kultury. Niech nasze dzieci też wiedzą, że po dwóch
semestrach stajesz się warszawiakiem.
Komentarze
Prześlij komentarz