Kochanek Wielkiej Niedźwiedzicy - Sergiusz Piasecki
Ostatni wpis nosił tytuł „Hłasko po raz drugi” zatem dziś pora na Piaseckiego po raz czwarty.
Będzie to trzeci wpis poświęcony fenomenowi tego autora. Jedną
powieść pominąłem, ale jeszcze do niej wrócę. Książką która
przykuła moją uwagę jest „Kochanek Wielkiej Niedźwiedzicy”. Przyniosła Sergiuszowi Piaseckiemu wielki rozgłos oraz
wolność o czym później.
Oprócz samego dzieła ważne są
również okoliczności jego powstania. W przypadku „Kochanka
Wielkiej Niedźwiedzicy” nawet ważniejsze. Życie Sergiusza
Piaseckiego nigdy nie należało do sielanek. Jako nieślubne dziecko
nie mógł liczyć na przywileje wynikające z pozycji jego ojca - pracownika poczty.
Jego wychowaniem zajmowali się przeróżni ludzie, od matki
zostawionej przez ojca począwszy do jego kochanek. Problemy rodzinne przeniosły
się na niepowodzenia w szkole. Był słabym uczniem, niedostosowanym, często
popadającym w konflikty. Szybko porzucił edukację i zajął się
karierą przemytniczą a później wywiadowczą. Nie był typem szarmanckiego Jamesa Bonda toteż wywiad po pewnym czasie zrezygnował z jego usług
pomimo bardzo owocnej pracy. Tułający się Piasecki nie kwapił
się do uczciwej pracy więc skończył w więzieniu gdzie również
nie potrafił się przystosować. Za bunt często trafiał do
izolatki. I tu kończy się historia jak wiele innych. Piasecki
postanowił pisać. I tak człowiek od którego nic nie wymagano stał
się pisarzem o którym mówili wszyscy. Jego prace tak spodobały
się elicie intelektualnej II RP, że otrzymał prawo łaski i rozpoczął
brylować na salonach.
Cóż niezwykłego jest w tej powieści,
przez którą wypuszcza się ludzi z najciężej strzeżonego
więzienia Drugiej Rzeczpospolitej? W mojej opinii po pierwsze
Piasecki, podobnie jak Stanisław Grzesiuk potrafił przedstawić ludzi których
balibyśmy się spotkać w ciemnym zaułku w wyjątkowo przystępny
sposób. Wybielał podejrzane towarzystwo
podkreślając ich pozytywne cechy jak solidarność, lojalność czy
rozrywkowy styl życia. Przedstawiał ich jako śmiałych dekadentów
walczących z okrutnymi realiami ówczesnego świata a nie jako zapijaczonych, zdegenerowanych bandytów. Po drugie był
niesamowicie autentyczny. Nie ulega wątpliwości, że beletryzował
a momentami nawet hiperbolizował swoje przeżycia, ale kompletnie
nie odbiera to uroku jego twórczości. Nie adresował swoich
powieści do konkretnej grupy odbiorców, nie silił się na
skomplikowane zabiegi stylistyczne czy użycie wytrawnych środków
literackich. Pisał tak samo jak żył: Prosto, ale z charakterem. To
właśnie pozwoliło mu na dotarcie do szerokiej grupy odbiorców. Po
trzecie i w mojej opinii najważniejsze Sergiusz Piasecki miał
talent. To co pisał było najzwyczajniej w świecie ciekawe.
Umiejętnie krążył wokoło tematów mających wzięcie nie
unikając kontrowersyjnych kwestii.
O życiu przemytników wiem nie wiele,
siedząc w wygodnym fotelu pijąc ulubione Mate mogę co najwyżej
pozazdrościć mu bujnych przeżyć i współczuć ich konsekwencji.
Wydaje mi się że, jego życie może być inspiracją dla każdego.
Bo skoro Piasecki w ciemnej celi mógł osiągnąć sukces to każdy
może.
Zapraszam serdecznie na moje pozostałe wpisy dotyczące twórczości Sergiusza Piaseckiego:
Komentarze
Prześlij komentarz